1 września, 07:06
Znajdował się na osłonecznionej plaży. Tyłem do niego stał 20
letni mężczyzna ze złotymi włosami - poniekąd takimi samymi, jak jego. Dwudziestolatek
odwrócił się do niego wolno. Helios. Jego ojciec. Miał zmartwioną minę, a
zazwyczaj wesołe oczy, teraz były przygaszone.
- Mam ci coś ważnego do powiedzenia. - On w odpowiedzi kiwnął
głową, by kontynuował.
- Będziesz musiał... Musiał... Musiał...
- MIKE, WSTAWAJ!! - wydarła
się na niego siostra, a nastolatek automatycznie się obudził i odepchnął zezłoszczony
od siebie trzynastolatkę. Jego ojciec, z którym ma bardzo mały kontakt, ma mu do przekazania ważną wiadomość, a tu
przerywa mu jego rodzeństwo.
- Lilka - jęknął. - Właśnie
miałem bardzo ważny sen, a ty mnie obudziłaś.
Lily była jego normalną
siostrą. W sensie była córką jego matki i ojczyma – śmiertelników. Miała
brązowe włosy i ciemne oczy.
- Jaki ty masz problem?! Mama
kazała mi ciebie obudzić, więc jestem - warknęła i odeszła.
Szybko wstał i założył na
siebie jeansy oraz koszulkę. Wysunął rączkę z walizki i wyjechał na korytarz, a
następnie schody. Nie fatygował się by ją podnieść, tylko zjechał małymi
kółkami w dół. Wbiegł do kuchni i wziął w rękę przygotowane przez rodzicielkę tosty,
a po spożyciu wypił szklankę wody. Ojczym jak zawsze czytał poranną gazetę,
popijając kawą. Siostra kłóciła się z matką, że chce zjeść jabłko zamiast
kanapek, bo jest na diecie. Dziś będzie musiał ich opuścić na czwarty rok nauki
w szkole dla herosów. Po tym jak w wieku dwunastu lat miał iść do szóstej klasy
w wakacje przyszedł do jego domu satyr i oznajmił, że jest półbogiem. Niewiele dni
później prawdziwy ojciec go uznał.
- Spakowany? - przerwała
jego wspomnienia mama.
- Tak - odpowiedział wesoło
ciesząc się, że niedługo ponownie po dwóch miesiącach rozłąki zobaczy
przyjaciół. Podszedł do okna i przez nie zobaczył czarne BMW kolegi.
- Już są - oznajmił.
Przytulił przybranego ojca, pomachał siostrze i pocałował mamę w policzek.
- Tylko pamiętaj, nie
sprawiaj kłopotów. Ucz się dobrze i nie chcę znowu dostawać tylu listów, że z
Alexem ciągle robicie kawały oraz przeszkadzacie na lekcjach. Gdy jest zimno...
- chłopak przewrócił oczami i przestał jej słuchać. Gdy skończyła matka mocno
go jeszcze raz przytuliła, a on wyszedł, ciągnąc za sobą pakunek.
Z samochodu wyszła ciotka jego
przyjaciela - córka córki Afrodyty i śmiertelnika. Ojcem Alexa był grecki
bóg - Zeus. Na teren ośrodka mieli wstęp tylko herosi i magiczne stworzenia z
dobrymi intencjami, więc ona mogła ich zawieźć. Ci, którzy nie mieli
podwózki, szli na najbliższe przystanki, gdzie satyrowie autokarami dowozili
uczniów na miejsce. Przywitał się z Alexem.
- To co, Mike? Nowy rok, z
nowymi kawałami czas zacząć! - uśmiechnął się szelmowsko.
- No jasne! W te wakacje
wymyśliłem, jak raz na zawsze upokorzyć Lizz i innych! – Tak właśnie nazywali
swoją konkurencję. Weszli do samochodu i kontynuowali rozmowę.
- Tak? - zapytał z
wyczekiwaniem, a on zaczął mu wszystko dokładnie wyjaśniać. Nie dokończył wygłaszać
swoich planów, ponieważ wjechali do ciemnego tunelu, a parę minut później widzieli
już duży budynek szkoły. Wszystko wyglądało jak zawsze; małe wieżyczki,
półokrągłe okna, wielkie wejście, a to wszystko stare i eleganckie. Mike'a
można by było śmiało nazwać dzieckiem dwudziestego pierwszego wieku, które
wolało nowoczesne wnętrza, ale nawet jego zawsze zachwycała
gigantyczna budowla.
- Ej, patrz! Odbudowali
lewą kolumnę obok wejścia! - Alex zwrócił jego uwagę. Spojrzał w tamtą
stronę. Rzeczywiście, miejsce, które poprzedniego roku zostało przez nich przez
przypadek uszkodzone, wyglądało jak nowe. Zero oznak zniszczenia. "Przez
przypadek" można dokładniej sprecyzować. Nie, żeby byli jakimiś wandalami
niszczącymi szkołę. Był to po prostu jeden z skutków, z tych
"większych" kłótni obu grup. Później przez miesiąc musieli odpracowywać
szlabany.
Mike pokiwał głową z
zadowoleniem. Nie chciałby przecież, żeby szkoła na wieki została uszkodzona z
powodu ich głupiej walki.
Przed wejściem gromadziły
się już samochody i pierwsze zatłoczone busy, z których wychodzili młodzi
herosi. Można też było ujrzeć sporo dwunastolatków, którzy rozglądali się z
zdezorientowaniem. Razem z przyjacielem odszukał resztę przyjaciół. Wzrokiem odnalazł
Roxy, wysoką blondynka z brązowymi oczami, na którą leciało sporo chłopaków. Właśnie
żegnała się z rodzicami. Obok niej stała odrobinę niższa ruda osóbka, dorównująca
przyjaciółce urodą.
- Roxy! May! - zawołał je,
a one zdezorientowane rozejrzały się po uczniach. Po chwili ich ujrzały i
podbiegły z walizkami. Przywitali się i stanęli na schodkach prowadzących do
głównego wejścia. Postanowili tam poczekać na Jima, średniego wzrostu chłopaka z
ciemnoblond włosami i piwnymi oczami. Gdy już wszyscy byli razem, weszli do
środka. Musieli się na chwilę rozdzielić, by każdy zostawił bagaże w pokoju.
Gdy dziewczyny zniknęły za rogiem, chłopcy ruszyli w przeciwną stronę, do
wschodniego skrzydła.
Mike pierwszy się od nich
odłączył, gdyż jego pokój znajdował się najniżej. W duchu strasznie denerwowało
go to, że rozdawali je bez większego ładu i składu. Rocznikami? Nie, bo
przecież nie wolno ułatwiać życia półbogom, by przyjaciele mieszkali obok
siebie. Był kiedyś u jakiegoś nauczyciela i zapytał o to, ale nie uzyskał
sensownej odpowiedzi. Było to na pierwszym punktem znajdującym się na jego
liście „Strasznie denerwujących rzeczy w szkole”. Drugim punktem było to, że
jego pokój był chyba najdalej od łazienki jak tylko się dało. Czy tak bardzo
zaszkodzi im, gdy jeden z pustych pokoi przerobią na mniejsze wc? Trzecim
punktem były klucze. Trzeba było je wszędzie ze sobą nosić i ciągle zamykać lub
otwierać drzwi. Nie wspominając, że się zawsze gubiły. Dlatego też po czwartych
wielkich poszukiwaniach zguby na pierwszym roku Mike nie zamykał drzwi na
klucz. Robił to tylko, gdy wyjeżdżał na
dłużej. Choćby na wakacje.
Wyjął metalowy przedmiot z
przyczepionym na kółku numerkiem „050”. Odblokował mechanizm i wszedł do
niedawno wyczyszczonego pomieszczenia. Duże okno jak zawsze oświetlało pokój.
Był z tego zadowolony, gdyż jako syn boga słońca i dnia uwielbiał ciepłe
promienie, które budziły go o poranku. Na jego szczęście należał do rannych
ptaszków, przez co nie spóźniał się jakoś strasznie na lekcje. Niestety miało
to też swoje minusy. Mimo że robił to dobrowolnie, regularnie budził swoją
dwójkę przyjaciół. Alex wymyślił sobie chyba najgłupszą wymówią jaką ktokolwiek
umiał wymyślić, a Jim się pod tym podpisywał.
„A co, jeśli podczas snu
mamy drugie życie? A nasze normalne życie to dla drugiego życia sen? Nie wiem,
czy to prawda, ale jeśli tak, to nie chcę, żeby moje drugie życie było krótsze
dlatego, że chcę wcześnie wstać.” Powiedział mu kiedyś z miną filozofa. Mike na
to stwierdzenie tarzał się ze śmiechu na podłodze. Rozpakował szybko małą ilość
ubrań, gdyż większość i tak dostawali. Rok temu na początek semestru obiecał
sobie, że będzie utrzymywał w pokoju porządek. Dwa tygodnie później wszędzie
walały się ubrania. Sprzątanie przez sprzątaczki było tylko co jakiś czas, co
dopisywał jako czwarty punkt do listy "Strasznie denerwujących rzeczy w
szkole". Słyszał, że w Ameryce codziennie im podczas zajęć sprzątają i
układają rzeczy.
Ostatni raz ogarnął
wzrokiem pomieszczenie i wyszedł na korytarz, po którym chodziło już całkiem
sporo półbogów. Zgrabnie ominął ich wszystkich, a następnie uchylił ramę
obrazu. Leciutko zaskrzypiała, ukazując zakurzone przejście do kuchni, która
znajdowała się pod jadalnią. Korytarz nie był luksusowy: sufit często się
obniżał, że aż musiał chodzić na czworaka i czasami musiał się stromo wspinać.
Wszędzie można było ujrzeć pajęczyny. W ciągu paru minut był na miejscu.
W obszernym pomieszczeniu
magicznie przyrządzały się najróżniejsze potrawy, które dzisiaj miały być na
obiad. Wszystko robiło się samo, bez niczyjej pomocy. Chciał zapytać się kogoś
z grona nauczycieli, jak to zostało skonstruowane, ale od razu dowiedzieliby
się, że wchodził do kuchni, co było zakazane. I ujawniłby, że zna parę
tajemnych skrótów, a co najgorsze ich używa (co było na piątym miejscu listy -
po co były skróty, skoro nie można ich używać?!).
Pomieszczenie posiadało
stoły, które były ustawione tak samo jak w jadalni, by niewidzialni kelnerzy
wiedzieli, co gdzie położyć. Podszedł do miejsca, gdzie zawsze siedzi grupa
Lizz. Do każdej potrawy powoli dosypał magiczny proszek, który kiedyś dostał od
dalekiej znajomej kogoś z rodziny Alexa, która była ponoć czarownicą. Nieważne,
czym była, ale handlowała przydatnymi dla niego rzeczami. Gdy już się upewnił,
że nie widać żadnych oznak świadczących, że jedzenie nie będzie normalne, cicho
wyszedł, a następnie pobiegł korytarzem. Właśnie miał skręcić o sto
osiemdziesiąt stopni, gdy wpadł na nauczyciela od historii. Był całkiem miły,
ale niestety nie dla tych, co którzy byli niegrzeczni lub, jak w jego
przypadku, robili kawały.
Pan Lipstood przeszył go
swoim przenikliwym spojrzeniem.
- Co tu robisz? - zadał
powoli pytanie.
- Właśnie szłem na obiad, a
po drodze chciałem pooglądać obrazy. Przez wakacje zapomniałem jak niektóre
wyglądają, a są one pięknymi dziełami sztuki - skłamał bez zająknięcia.
Wiedział, że nauczyciel mu nie uwierzył, ale nie miał dowodów na to, by mu dać
szlaban.
- Tym razem ci się upiekło,
panie Mistay. Ale ponieważ właśnie ciebie spotkałem, to po
obiedzie pomożesz mi przygotować klasę historyczną na jutrzejszą
lekcję. - Spojrzał na niego z triumfującym uśmiechem.
- Ale ja nic nie zro...
- Wiem, że nic nie
zrobiłeś. To nie jest kara, tylko pomoc na moją prośbę. - Jeszcze raz
uśmiechnął się chytrze i zniknął za rogiem.
- Zapowiada się długi rok -
mruknął do siebie pod nosem Mike.
***
26
września, pora obiadowa
- Oni nas kiedyś wykończą – jęknął Alex. –
Kazał nam napisać esej na pięć stron o wojnie trojańskiej. Słyszałeś! PIĘĆ! –
wrzasnął zdenerwowany.
- Oj, już nie narzekaj – zaoponowała
May, która najlepiej uczyła się z nich wszystkich i nieraz dawała im przepisać
pracę domową. – To jest bardzo obszerny temat, na pewno dasz radę. – pocieszyła
go, a on teatralnie zakrył sobie twarz rękawem bluzy.
- Ej! To ona! – szepnęła Roxy, zamykając
tym samym poprzedni temat. Wskazała ledwo zauważalnie rękę w stronę stolika ich
konkurencji. Mike obejrzał się za siebie i zobaczył dziewczynę w swoim wieku, z
czarnymi włosami i błękitnymi oczami. Także przypatrywała mu się z
zaciekawieniem. Posłał jej niemiłe spojrzenie i odwrócił się z powrotem w
stronę przyjaciół.
- Lizz już wzięła ją pod swoje skrzydła –
warknął. Byłby pewny, że gdyby teraz odwrócił się i popatrzył na blondynkę, to
ona posłałaby my triumfujące spojrzenie.
- Mówi się trudno. Co mamy dzisiaj na
obiad? – Jim zmienił temat na swój ulubiony.
- A ty jak zwykle. Chyba jakiś makaron.
Wiecie, co jest na następnej lekcji? – spytał Alex.
- Chyba sporty & wytrzymałość z
Thomsonem. – odpowiedziała mu May.
- O nie! - jęknęła jednocześnie reszta przyjaciół.
„Czas się przygotować na niezły wycisk” pomyślał Mike.
EDIT: 22 grudnia 2013 (beta: Limonka)
Następna notka. Jest krótksza od poprzedniej, ale jak napisałyśmy wcześniej - musicie poznać dokładnie bohaterów. Zwracajcie uwagę na daty, bo jak pewnie większość zauważyła: pierwsza część jest w początek roku szkolcego, a druga dnia, gdy przybyła Maddie.
Zmieniłyśmy trochę wygląd bloga, by się wygodniej czytało,
Prosimy o komentarze!
Autorki
Bardzo fajny rozdział,jestem bardzo,ale to bardzo ciekawa co będzie dalej mam nadzieję,że niedługo pojawi się nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńPS.Zapraszam do siebie na bloga i licze na komentarz http://asikeo.blogspot.com/
Będę pierwsza? To się zaraz okaże. Zauważyłam tę notkę już wczoraj wieczorem, ale ledwo żyłam i dlatego mi się nie chciało czytać. Teraz też ledwo żyję, bo dzisiaj byłam na roratach, ale sama sobie dałam kopa w dupę i do czytania.
OdpowiedzUsuńTo był taki nudny i nie na temat wstęp, więc teraz przejdę do samego rozdziału. Cudowny! I miałam rację, że drugim narratorem będzie syn Heliosa. o_O Poza tym Mike zachowywał się, jakby chciał, żeby Maddie była w ich grupie. Hmmm... O jejku, właśnie się zorientowałam, że ciągle bredzę o tych romansach. To przez moją koleżankę! Muszę iść do terapeuty XD (Afrodyty XDD).
I mam pewną teorię odnośnie Lizz. Moje teorie w 90% przypadków się nie sprawdzają, ale zawsze warto spróbować. Dwójka bogów, co? Czyżby Atena i Posejdon? Zabawnie by było!
Dobra, zmykam do nauki! Życzę weny, weny i jeszcze raz weny, szczególnie na święta. To już niedługo! ;D
Anonimowa Fanka
Mike chciał by Maddie była w ich grupie, ponieważ grupy rywalizują, więc chcą mieć dużo osób, a taka Maddie każdemu by się przydała :) Co do Lizz nie masz racji ;) Trzeba jednak zwrócić uwagę, że ona by być herosem nie mogłaby być bezpośrednio córką obu bogów. Nie zdradzam nic, a i tak wszystkiego nie długo się dowiecie ;)
UsuńPozdrawiam!
Super
OdpowiedzUsuńBlog jest po prostu apsolutnie totalnie świetny *o* Chociaż ta ich szkoła strasznie kojarzy mi się z tą z "Wybranych" ;) No a tajne przejścia to już zupełnie z Harry'ego Potttera XD Czekam na next ;3
OdpowiedzUsuńPierwszy rozdział niestety wyszedł mi koszmarnie podobnie do Wybranych, ale może po dziesiątym przeczytaniu tej cudnej książki coś mi zapadło w pamięć?
UsuńMiło, że Ci się podoba. A co z Twoim blogiem? Planujesz odwieszenie? :D
Bardzo mi się podoba! Świetny pomysł..
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł! Mi ta " Rozśmieszająca" grupa skojarzyła się z Huncwotami <3
Czekam na następną notkę ! ;>
Ten rozdział jest już o wiele lepiej napisany od poprzednie. nie wiem gdzie tkwi różnica, ale czytało się lepiej;) to oczywiście idzie na plus.
OdpowiedzUsuńczyli dobrze trafiłam, chłopak z tej przeciwnej grupy, który do tego jest synem Heliosa. zapewne to o nim jest przepowiednia. o nim i o Maddie. toć to on się pozabijają przecież... tak w ogóle to strasznie ciekawi mnie, o co chodzi w tej wojnie. nie wydaje mi się jakość, aby Lizz wyjaśniła dziewczynie w poprzednim wszystkiego. musi być to coś poważnego ponieważ doszła nawet do zniszczeń szkoły.
No dobrze z niecierpliwością czekam na następny!
Weny;)
Sam pomysł jest świetny, naprawdę. Sama wiesz, ze uwielbiam mitologię, więc przyjęłam to opowiadanie z otwartymi ramionami (:
OdpowiedzUsuńNiestety gorzej jest ze strony stylistycznej i interpunkcyjnej - przydałaby się Wam jakaś beta, bo takich błędów jest wiele :(
Niemniej, fabuła bardzo wciągająca, bohaterowie dobrze wykreowani (choć na razie nie można o nich dużo powiedzieć, gdyż minęły dopiero 2 rozdziały). Szkoła również dobrze wykreowana, trochę mi przypominała Hogwart, ale tylko trochę ^^ Dodam, że prolog był wspaniały, a przepowiednia to już cud, miód. Bardzo dobrze Wam wyszła, bardzo tajemniczo (:
Będę tu zaglądać!
Weny! :*
Fajnie, że Ci się podoba :) Co do betty to już do jednej napisałam i czekam na odpowiedź, bo wiem, że błędów trochę jest.
UsuńPozdrawiam!
Nie jestem bettą, jestem betą ;P
OdpowiedzUsuńHm, może ustalmy dzisiaj jakieś święto narodowe czy coś, bo Lakia w końcu się tutaj dowlokla. Brawa dla mnie! Wiem, wiem, moje tempo po prostu powala na kolana. Nauczycielka w-fu pewnie też tak uważa, ale wystarczy już tego. Dosyć szkoły, świątecznego sprzątania, siedzenia za stołem i robienia dobrej miny do złej gry... Koniec. Nareszcie jest wolne, więc mogę spokojnie usiąśc przed laptopem i wziąć się za komentowanie. Darujcie ten przydługi wstęp, ale mam masakryczną wręcz tendencję do rozpisywania się... Dobra, nie przedłużam.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się Wasz "świat przedstawiony w dziele literackim" (Mater Dei, naprawdę za dużo tej szkoły). Pomysł jest naprawdę świetny. Szkoła dla półbogów i ogólnie cała stworzona przez Was rzeczywistość są genialne, a jednocześnie wychodzą bardzo naturalnie w Waszych opisach. Trochę mi się to kojarzy z Hogwartem, ale w takiej zupełnie nowej, ciekawej odsłonie :) Generalnie bardzo lubię, gdy wydarzenia się opisywane z punktu widzenia kilku bohaterów (możemy poznać ich wszystkich i tak dalej), a że Wam wczuwanie się w Maddie i Mike'a wychodzi świetnie, to Lakia już się bardzo cieszy nie może się doczekać ciągu dalszego :) A skoro mamy tu dodatkowo "walkę" dwóch grup, będzie tym bardziej ciekawiej. Motywacje obu zespołów, wgląd w dwie strony konfliktu... Jej, już się nakręciłam! Właśnie, chyba jeszcze nie wspomnialam o tym, że świetnie kreujecie bohaterów, zarówno tych gównych, jak i pozostałych. Żaden z nich nie jest płytki i nie "pląta się bez celu", co nieraz ma miejsce nawet w książkach. Wszyscy wydają się barwni i przemyślani, o ile mogę tak to ująć. A przecież to dopiero drugi rozdział, więc tym bardziej czekam niecierpliwie na ciąg dalszy, by poznać bohaterów jeszcze lepiej. Generalnie Wasz blog niezmiernie mi się podoba, zapowiada się naprawdę fantastycznie :)
Pozdrawiam i życzę weny,
Lakia
Fajne. Rozwaliła mnie rozmowa mike'a z nauczycielem historii. Nie wiem, czemu. Jakas taka zabawna xD Może tylko dla mnie?
OdpowiedzUsuń57 year old Help Desk Operator Rheta Simon, hailing from Smith-Ennismore-Lakefield enjoys watching movies like Euphoria (Eyforiya) and Stone skipping. Took a trip to Ilulissat Icefjord and drives a C70. tutaj sa wyniki
OdpowiedzUsuń43 year-old Speech Pathologist Minni Whitten, hailing from Sainte-Genevieve enjoys watching movies like Planet Terror and Community. Took a trip to Historic Town of Goslar and drives a T100 Xtra. zobacz strone
OdpowiedzUsuń