wtorek, 31 grudnia 2013

[03] Madeleine

W sali pojawił się wysoki mężczyzna, z dużymi krzaczastymi brwiami i o groźnym spojrzeniu.
- Dzień dobry, panie Thompson - zawołali młodzi półbogowie.
- Uważajcie, bo zaraz nie będzie taki dobry. Za mną! - warknął wyraźnie nie w humorze i poprowadził ich na wielką polanę. Po przeciwnych stronach miała ustawione bramki. Z jednej strony otaczał ją las, a obok niego jezioro.
- Na początek rozgrzejemy się. Poprowadzi was... - przeleciał wzrokiem po każdym uczniu po kolei. -  Alex, zapraszam.
Wysportowany syn Zeusa wyszedł na środek. Popatrzył przez chwilę w stronę nauczyciela, zastawiając się, jakie ćwiczenie udobrucha go, ale żeby nie było za trudne.
- Może najpierw zróbmy trzy kółka - powiedział niepewnie.
Wszyscy z cichym jękiem ruszyli. Maddie razem ze swoją słabą kondycją stanęła przez przyjaciółką, gdy jakiś chłopak wcisnął się przed nią.
- Ustąp miejsca lepszym - zwrócił się do niej. Rozpoznała w nim Mike'a, o którym wspomniała Lizz. Prychnęła, ale biegła dalej. Po drugim okrążeniu ledwo co się trzymała i głośno sapała, z trudem nabierając powietrza. Niebo zaszło niebezpiecznie chmurami, a w powietrzu można było wyczuć napięcie. Temperatura spadła o parę stopni, a  po herosach przeszedł niepewny pomruk i szepty.
- Proszę do mnie! Zapraszam tutaj! - krzyknął nauczyciel głosem nieznoszącym sprzeciwu.  Klasa podeszła w wyznaczone miejsce. Nagle wszyscy usłyszeli głośny grzmot błyskawicy, a  z góry zstąpiła niewiasta o długich, lśniących, czarnych jak noc włosach i perłowej sukni. Otaczała ją księżycowa poświata.
- Klęknijcie - warknął na nich trener. Wszyscy go usłuchali i patrzyli zafascynowani na boginię. Nie pamiętali, żeby kiedykolwiek  jakaś sama  zeszła do nich na ziemię. Zazwyczaj pojawiał się tylko symbol lub posłaniec.
- Madeleine Moon. Podejdź do mnie - rozkazała dumnym i pewnym siebie głosem.
Dziewczyna podniosła się niepewnie. Zrobiła krok do przodu. Miała bladą twarz jak kreda, a nogi jej się trzęsły, co próbowała powstrzymać. To ma być jej matka? "To ja zgłaszam reklamację" jęknęła do siebie w myślach. Zawsze wyobrażała ją sobie za stereotypową kobietę; miłą, ciepłą i martwiącą się, czy może jej dziecko nie zjadło za mało zupy. Ta kobieta nie przejmowała się widocznie takimi drobnostkami.
- Matko? -  zapytała szepcząc  drżącym głosem.
- Jestem boginią księżyca i nocy; Selene! - huknęła. Wśród wszystkich rozległ się pomruk niepokoju, ale po chwili nastała idealna cisza pod czujnym okiem niewiasty. "Czyżby Maddie była jej córką?" zastanawiali się. Bogini Księżyca wyjaśniła wszystkie wątpliwości. Podleciała do niej z prędkością światła i szepnęła:
- Córko moja, strzeż się mroku. - Po czym zniknęła, ale słońce już nie powróciło. Uczniowie zachowywali się jakby zaraz mieli spanikować i uciec, ale do dyscypliny jak zawsze przywrócił ich trener.
- Wszyscy do swoich pokoi, nie wolno wychodzić na zewnątrz do odwołania. Koniec lekcji. Idę po dyrektora - zawołał pan Thomson. - A ty - zwrócił się do Maddie. - Idziesz ze mną.
 
*** 
 
Nauczyciel sportów prowadził Maddie długimi korytarzami. Wcześniej, gdy od razu weszła do tej szkoły, wydawało jej się, że one nie są specjalnie poplątane. Jednak się myliła. Ten budynek wbrew pozorom był ogromny. Wreszcie dotarli do ślepego zaułka.
- Już doszliśmy - odparł, widząc jak dziewczyna jest zmęczona jeszcze po poprzednich biegach.
- Jakbym nie zauważyła - odburknęła, ale nauczyciel na jej szczęście tego nie usłyszał.
Trener mruknął parę niezrozumiałych słów i drzwi się otworzyły. Teraz dopiero zauważyła, że nie miały klamki, czyli nieproszony gość nie mógł wejść.
- Ty tu zaczekaj. Nie odchodź i wejdź dopiero, gdy ciebie poprosimy. - Kiwnęła głową, czego już nie zauważył. Usiadła na zimnej posadzce i ze znużeniem zaczęła liczyć płytki. Mimo że tego nie okazywała strasznie się pogubiła w zaistniałych wydarzeniach. Na początek: jej ojciec jest zamknięty w więzieniu, najprawdopodobniej do żywocie. Potem: MITOLOGIA! Kto by się w ogóle spodziewał czegoś takiego?! Zwyczajne życie i... BANG! Jesteś półbogiem! Chyba ktoś normalny przeżyłby szok. Ona nie wiedziała, dlaczego tak nie zareagowała. Może po prostu po tym, jak trafiła do domu dziecka to było drugą zaskakującą wiadomością i nie zadziałało tam mocno? Nie miała pojęcia, co sobie myśleć. Idąc dalej: te dwa obozy. Nie czuła takiej nienawiści do tamtych osób. Nawet uważała, że mogłyby być miłe. Nie rozumiała, jak Lizz i reszta jej przyjaciół mogli o nich opowiadać z taką nienawiścią i niechęcią. Prychnęła sama do siebie. Zna te osoby zaledwie parę godzin i już się na ich temat wypowiadała. Ledwo co zapamiętała ich imiona i ogólny zarys postaci.
Alice podobno całkiem dobrze się uczyła. Była córką Afrodyty, co jednomyślnie świadczyło o jej wyglądzie, ale nie zachowywała się tak , jak sobie te osoby wyobrażała. Myślała, że potomkowie tej bogini będą bardziej zapatrzeni w siebie. Vicki  została spłodzona przez Atenę, a raczej jej córkę. Pani Mądrości była jej babcią. W ich grupie byli także David i Chris. David ją odwoził do tej szkoły i przyjaźni się z Chrisem - synem Hermesa. Można powiedzieć, że to oni są od kawałów. A Lizz... No właśnie. Czyją ona była córką? Zapomniała o to jej zapytać.
Nagle usłyszała podniesione głosy, a jej czujność się wyostrzyła. Powoli przyłożyła ucho do zimnych drzwi.
- Musi wiedzieć... nadzieją... - Niestety grube drewno dobrze tamowało odgłosy.
- Dla Olimpu... będzie.... zostawić! – Te urywki słów nic jej nie mówiły, ale jeszcze bardziej przycisnęła się do przedmiotu.
- Poczekajmy trochę czasu... Nie mówmy więcej... Sama powinna... Nyks nie ma...
- Właśnie... odgadnie...
Usłyszała parę kroków i jak oparzona wróciła na poprzednie miejsce. Zza drzwi wyszedł dyrektor.
- Madeleine Moon? Wejdź, moje dziecko - powiedział miłym tonem, w ogóle nie przypominając poprzedniego mężczyzny, którego widziała dziś rano.
Weszła do gabinetu.
- Znasz już swojego boskiego rodzica, prawda? - zadał pytanie. Dziewczyna miała ochotę powiedzieć "Przecież powiedziała mi to bezpośrednio!" lub "Nie no, nie gadaj. Przyszła na lekcję i zrobiła mi obciach przed przyjaciółmi!", ale burknęła cicho potwierdzenie, a on kiwnął głową.
- Selene przed tobą nie miała ani jednego dziecka. - "A co to ma do rzeczy?!" pomyślała. - Twój wuj Helios, tak samo, jak matka, parę tysięcy lat temu uzyskali pełną władzę nad dniem i nocą. Zeus dołączył ich imiona do Wielkiej Dwunastki bogów olimpijskich. Znasz imię dawnej bogini nocy? Nyks - powiedział, nie czekając na odpowiedź. - Kobieta prawdopodobnie teraz zawiera przymierze z innymi istotami zła.
- Yhm... - chrząknął nauczyciel sportów.
- To tyle... Po prostu chcieliśmy, żebyś była świadoma tych rzeczy. Możesz już wyjść. - Maddie mogła przysiąc,  że gdy wychodziła dyrektor wysłał jej współczujące spojrzenie.
Nie rozumiała, co to ma do rzeczy, ale jedno postanowiła: na pewno się tego dowie.
 
 
***
 
Madeleine właśnie przemierzała puste korytarze zamku. Zgadywała, że się zgubiła, ponieważ jeszcze niedawno, gdy szła, wszędzie było pełno uczniów, a raz skręciła i pustka. Mimo to szła dalej by poznać choć w kawałku wnętrze szkoły.
Nagle usłyszała za sobą kroki biegnącej osoby. To była Lizz.
- Maddie, wszędzie cię szukałam - wysapała zmęczona. - Thomson sobie ubzdurał, że nie możemy stracić lekcji i teraz mamy mieć jakieś podchody po szkole, czy coś. Miałam cię zawołać. Po co szłaś tak daleko? – powiedziała wszystko na jednym wdechu.
- Chciałam trochę pozwiedzać – rzekła wymijająco. Razem ruszyły w kierunku jednej z sal gimnastycznych.
- Jak się czujesz, jako córka Selene? Jesteś jej jedynym dzieckiem. Może masz jakieś super moce, co? – Przyjaciółka Maddie wydawała się podniecona tą myślą, że jej koleżanka jest wyjątkowa. Madeleine nie podzielała jej humoru.
- Hmm… Myślałam, że będzie milsza. Wolałabym być córką Ateny lub Artemidy – powiedziała po chwili.
- Artemida nie może mieć dzieci, wiesz? Czego od ciebie chciał dyrektor?
- Właśnie o to chodzi, że nie wiem – zamyśliła się. – Powiedział mi tylko, że Helios i Selene zostali dodani do Wielkiej Dwunastki i Nyks prawdopodobnie zawiera przymierze ze złymi istotami. Nie wiesz, co to miało znaczyć? W sensie, dla mnie. Bo chyba nie oczekują ode mnie, żebym coś z tym zrobiła, co nie? 
- Pewnie nie - zaprzeczyła. Przeszły jeszcze kawałek i znalazły się w sali gimnastycznej, z której na początku lekcji wcześniej wyszli na dwór.
- Widzę, że ostatnia nowa postanowiła łaskawie się pojawić – powiedział sarkastycznie Mike. W środku Maddie aż zagotowało się ze złości. „Czego on ode mnie chce?” pomyślała. Do głowy przyszło jej parę ciętych ripost, ale nie chciała mu dać tej satysfakcji i dać się sprowokować. Podniosła wyżej głowę i stanęła za przyjaciółką przysłuchując się nauczycielowi.
- Gdy już wszyscy jesteśmy, wytłumaczę reguły – zaczął. – Po szkole są rozstawione czerwone chorągiewki. Możecie je znaleźć wszędzie oprócz pokoju nauczycielskiego. Będziecie szukać w parach, które ja przydzielę – podkreślił ostatnie trzy słowa, na które uczniowie wydali cichy jęk. – Gdy je znajdziecie, powinniście znaleźć przy nich podpowiedź, do odnalezienia nagrody dla zwycięzców. Otrzyma ją para, której jedna z osób jako pierwsza jej dotknie. Gra kończy się w momencie znalezienia głównej nagrody, którą oczywiście zwycięzcy mogą zatrzymać. Teraz ustawcie się w szeregu i dobiorę was w pary.
Uczniowie sprawnie ustawili się w szeregu i nauczyciel zestawiał pary.
- Cóż, chyba pora, żebyście wreszcie zaczęli pracować razem. – Nie było wątpliwości, że Thomson mówi o obu grupach. – Roxy z Lizz, Alice i May, Jim i Chris, David z Alexem oraz Mike z Madeleine. Jest was parzyście, bo Victoria zachorowała. Dalej… - Potem już Madzie nie słuchała. Pary przeszyły się wrogimi spojrzeniami i z niechęcią podeszły na odległość metra.
Córka Selene z zażenowaniem wykonała parę kroków w stronę partnera, który nawet nie zaszczycił jej spojrzeniem. Zastanawiała się, jakby tu zacząć porozumienie z nim, aż nauczyciel wykrzyknął słowa oznaczające start rywalizacji. Mike bez słowa ruszył jednym korytarzem, a Madeleine pozostała w miejscu. Skoro on chce sam znaleźć te przeklęte chorągiewki , to ona nie stoi mu na drodze. Już miała ruszyć w przeciwną stronę, gdy on niespodziewanie odezwał się do niej.

- Idziesz czy nie? – warknął, a ona z westchnieniem potwierdziła głową.

BETA: Limonka
W Nowym Roku życzymy Wam dużo szczęścia, zdrowia oraz spełnienia marzeń :) Mamy także nadzieję, że rozdziałem 3 Was nie rozczarowałyśmy :)
Ala i Maja

11 komentarzy:

  1. świetny rozdział ;D Nareszcie Madelein dowiedziała się o swojej Matce :P
    Czekam na jakąś akcje!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, jeśli chodzi o mnie, wcale nie czuję się rozczarowana. Ten rozdział był świetny.
    W sumie ja też inaczej wyobrażałam sobie Selene. Jako taką ciepłą i jak na boginię nawet w miarę miłą. Trochę podobnie do moich własnych wyobrażeń Artemidy. A tutaj niespodzianka i znowu coś całkiem innego. Nie dziwię się Maddie, że nie chce takiej mamy. Na jej miejscu też bym zgłosiła reklamację! Ha, ha, ha!
    Ta rozmowa z dyrektorem. Nyks zawsze mi się wydawała trochę mroczna i inna niż inne boginie, że tak powiem. Dlatego tego się akurat po niej spodziewałam. A tak w ogóle, to jeśli Noc bierze odwet na Selene, to co z Dniem? Chyba Helios też powinien zostać ukarany, a nie wszystko na głowie biednej Selene. :(
    Jeśli chodzi o te dobieranie w pary, to kiedy usłyszałam słowo "pary" od razu wiedziałam, że Maddie będzie z Mikiem. Taki zabawny zbieg okoliczności. ;) Miejmy tylko nadzieję, że się nie pozabijają. xD
    I czy tylko ja mam wrażenie, że Mike jest wredny? To on był tą osobą, która wydawała mi się miła dla drugiej grupy, a tu nic. Zawsze inaczej sobie wszystko wyobrażam i potem nie mogę się przyzwyczaić do tego, co Wy wymyślicie. :(
    Ale czemu skończyłyście ten rozdział akurat w tym miejscu? Rozumiem, autorki lubią takie zakończenia, ale czytalników doprowadza to do depresji. Cóż, jesteśmy skazani na czekanie...
    Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!
    Anonimowa Fanka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, że Ci się spodobało :) Maddie nie będzie miała łatwo z matką, ale może kiedyś ją zrozumie. W końcu Selene musi być zestresowana tym, że przez nią Olimp ma kłopoty. O Hemerze (ex bogini dnia) nie zapomniałyśmy ;) Odegra swoją rolę, ale Nyks można nazwać bardziej mściwą. W końcu niby noc to uosobienie zła, mroku, tajemnicy, a dzień jest jego przeciwieństwem, więc Hemerę można nazwać tą łagodniejszą. Ale jak już napisałam: odegra swoją rolę.
      Z Mike'iem będzie trochę utrapienia ;) On jest miły i ma swój charakter, ale przy swojej grupie. Przy drugiej paczce zakłada "maskę" obojętności. W końcu kiedy dowiedzieli się o nowej uczennicy obie grupy chciały ją u siebie. Niby mogą wziąć kogoś z obecnych uczniów, ale mogą się oni poczuć tam niepewnie i już mają swoich przyjaciół, których musieliby opuścić. Dlatego jest też wkurzony na Maddie mimo, że to nie jej wina.
      Pozdrawiam!
      Ala

      Usuń
  3. Nie chciałabym mieć takiej matki. brr dziwna kobieta. najpierw się pojawia, a po tym ma jeszcze o to pretensje. chociaż dobre jest to, że ją ostrzegła.
    te zadania, które dostali od nauczyciela... eee to skończy się źle. niemożliwe jest to aby wszytko poszło pomyślnie. jeszcze Maddie została przypisana do Mikea, nawiasem mówiąc jej kuzyna. zapowiada się ciekawie;)
    szczęśliwego nowego roku życzę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to skończy się źle. Może nie najgorzej, ale na pewno nie tak, jakby chciał tego Thomson ;) Pamiętaj, że bogowie nie mają swojego DNA, więc oni nie są spokrewnieni ;)
      Ala

      Usuń
    2. a szkoda. już myślałam, że są kuzynostwem. chociaż tera otwiera się perspektywa na gorący romans pomiędzy nimi *.* tak, tak marzenia romantyczki xd

      Usuń
  4. Wiecie, co jest przerażające? Komentuję z dobrym dwudniowym opóźnieniem, a jak na mnie to i tak nieźle. Chyba powinnam zrobić jakieś postanowienie noworoczne co do tego, ale z reguły wychodzę z założenia, że ich i tak ich nie dotrzymam. Ale tym razem się postaram. I już nie przedłużam!

    Rozdział bardzo mi się spodobał, w takim fajnym klimacie :) Oj, coś czuję, że ja bym padła już po pierwszym okrążeniu. Święta, Sylwester, a kondycja spada. Tja, uroczo. I ja przy takiej matce to naprawdę złożyłabym reklamację. Jest jakiś dział Obsługi Klienta ws. Boskich Rodziców? Oby. Fajna mamusia, nie ma co. Nie pokazuje się taka przez kilkanaście lat, a potem BUM! Jesteś moją córką! Uważaj na siebie! I BUM! Nie ma już. W sumie to chyba przed reklamacją padłabym na zawał serca, ale mniejsza już o to. Swoją dorgą, mam już swoją niestworzoną teorię. Więc, skoro Nyks i... Kogo bierzecie na boga dnia? Hemerę? W każdym razie z kogo Nyks bierze odwet, a Maddie to córka Selene, a Mike to syn Heliosa... Albo to sobie wszystko wymyśliłam, albo będzie się działo! W każdym razie, dyerktor też nie bardzo podnosi na duchu. "Wiesz już, że twoja matka to Selene? Wiesz. A wiesz, że Nyks planuje odwet? To teraz już wiesz. Miłego dnia!". Padłabym po prostu. Swoją drogą, też się zastanawiam nad tym, czyją córką może być Lizz. Na razie pustka w głowie. Dobra, te a la podchody czy coś tam po prostu nie mogą skończyć się dobrze. To się nigdy nie kończy dobrze. Zwłaszcza gdy w pary podobiera się wrogów. Swoją drogą, chyba już powoli zapamiętuję, kto jest w której grupie! Jak dla mnie to ogromny sukces, bo pamięć do imion mam po prostu masakryczną. Ciekawa jestem, jak wypada wpsółpraca Maddie i Mike'a. I czy chłopak bez przyjaciół w pobliżu będzie trochę milszy. I... Właśnie, żeby kończyć w takim momencie? Dobra, wiem, zawsze korci, by tak kończyć rozdział... A na zakończenie wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!

    Pozdrawiam i życzę weny,

    Lakia

    OdpowiedzUsuń
  5. Z radością oznajmiam, że wasz blog został nominowany do nagrody Versatile Blogger Award! (wiedziałam, że tak będzie, po prostu wiedziałam... xD)
    Więcej informacji tutaj: http://annabeth-i-still-love-you.blogspot.com/p/v.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Opis opowiadania zachęcił mnie do przeczytania rozdziałów. Od dawna bardzo lubię mitologię grecką i po prostu nie mogłam się oprzeć, by nie zagłębić się w historię powiązaną z olimpijskimi bogami.
    Rozdziały czytało się bardzo szybko i przyjemnie. Miejscami zdarzały się drobne potknięcia stylistyczne, ale nie wpływały one znacząco na jakość tekstu i nie wybijały z rytmu w trakcie czytania.
    Co do bohaterów, to na razie niewiele mogę powiedzieć, bo minęło dopiero kilka rozdziałów, ale zarówno Maddie jak i Mike są dobrze wykreowani i sądzę, że polubię ich wraz z biegiem historii.
    Po tym rozdziale mam wrażenie, że zarówno przed Maddie jak i Mike'em szykują się ciężkie chwile, bo nie sądzę, aby Nyks zostawiła w spokoju dzieci Selene i Heliosa. Czyli zapowiada się ciekawie (chociaż może nie dla samych bohaterów).
    Przy okazji zapraszam serdecznie także do siebie na:http://sprawa-oskara.blogspot.com
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny rozdział dawaj nn :))) będę wpadać częściej + zapraszam do mnie na nowe opowiadanie http://absolutely-not-caro.blogspot.com/ :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakoś wyobrażałam sobie Selene jako milszą kobietę, chociaż nie. Dla mnie to ona nawet była łagodna, u mnie w wyobraźni to straszna zołza xdd
    Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń